„Pierwsza miłość daje nam nową tożsamość” – mówi psycholog.

Zakochanie się po uszy po raz pierwszy kształtuje nas na całe życie, na dobre i na złe. Janina Bühler bada, jak osobowość i partnerstwo wpływają na siebie w tym procesie.
Andreas Frey

Rozmowa pierwotnie miała odbyć się przy kawie w kawiarni „First Love” na starówce we Fryburgu. Ale Janina Bühler miała umówione spotkanie i ostatecznie zakończyła się rozmową telefoniczną. Profesor psychologii Uniwersytetu we Fryburgu i terapeutka par postrzega pierwszą miłość jako wydarzenie kształtujące, które wyznacza kierunek dalszego życia – i miłości.
NZZ.ch wymaga JavaScript do działania podstawowych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Pani Bühler, pierwsza miłość zawsze poruszała ludzi. Dlaczego ten temat cieszy się teraz większym zainteresowaniem w badaniach?
Być może wynika to z faktu, że badania w ostatnich latach coraz bardziej koncentrują się na temacie wydarzeń życiowych. My, psychologowie, chcemy zrozumieć, jakich wydarzeń doświadczają ludzie i jaki mają one na nich wpływ. A pierwsza miłość to rzeczywiście ważne wydarzenie w życiu.

I jak! Uderza w nas jak błyskawica. Bum!
Endorfiny, dopamina i oksytocyna są uwalniane w dużych ilościach. Dwadzieścia lat temu amerykańska antropolog Helen Fisher odkryła w skanach mózgu osób, które niedawno się zakochały, że aktywowane są te same obszary mózgu, co u narkomanów. Osoby, które niedawno się zakochały, zachowują się jak narkomani – i to z intensywnością, jakiej młody człowiek w tym momencie życia nigdy wcześniej nie doświadczył. Być może wcześniej było zauroczenie, ale nie było ono wzajemne, nieodwzajemnione. I nagle pojawia się ktoś, kto też mnie pragnie, kto kocha mnie, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Czujesz intensywną tęsknotę za tą drugą osobą.
Dlatego zauroczenia i sympatie z dzieciństwa nie liczą się jako pierwsza miłość.
Pierwszą miłość definiujemy jako pierwszy poważny i zaangażowany związek romantyczny, a nie taki, który trwa tylko trzy tygodnie. Mówiąc prościej: to pierwszy raz, kiedy odczuwasz prawdziwe motyle w brzuchu, zanim wejdziesz z kimś w związek. Zawsze jednak pozwalamy respondentom samodzielnie to zdefiniować i niczego nie dyktujemy.
Czy pierwsza miłość zmienia nas w innych ludzi?
Tak. Ona daje nam, w pewnym sensie – i to może być za duże słowo – nową tożsamość. Zadajesz sobie pytanie: Kim jestem teraz, stojąc obok tej osoby?
Osiemdziesiąt procent ludzi przeżywa swoją pierwszą miłość w młodym wieku. W tym wieku często jeszcze nie wiesz, kim jesteś.
Dlatego tak fascynujące jest badanie. Tożsamość kształtuje się w okresie dojrzewania i wczesnej dorosłości; jest jak miękkie ciasto. A potem nagle pojawia się coś z zewnątrz, co nas kształtuje.
Jak dokładnie?
Badania pokazują, że pierwsza miłość czyni nas bardziej stabilnymi emocjonalnie, ugodowymi i sumiennymi, jak to się mówi w psychologii osobowości. Jesteśmy zatem bardziej dojrzali, bardziej wewnętrznie ugruntowani i bardziej harmonijni. Bunt wobec rodziców, który czuliśmy jako nastolatkowie, ustępuje. Odpisujemy na wiadomości od partnera, przychodzimy punktualnie na randki i tak dalej. Nagle pojawia się ktoś inny, kto pragnie być pielęgnowany i otoczony opieką.
Dlaczego pierwsza miłość jest tak kształcąca? Czy dlatego, że wczesna dorosłość jest najważniejszą fazą rozwoju mózgu? Czy dlatego, że pozostawia po sobie ślad neurologiczny i psychologiczny?
Dokładnie. Rozwija się nie tylko mózg, ale także nasza osobowość. Zwłaszcza wczesna dorosłość jest kluczowym etapem dla rozwoju osobowości i kształtowania się naszej tożsamości.
A może jest tak, że każdy początek ma w sobie jakąś magię?
Tak, angażujesz wszystkie zmysły. Wszystko, co robisz po raz pierwszy, jest przeżywane wyjątkowo intensywnie.
Tak jak pierwszy pocałunek.
Jako młody człowiek nie masz zahamowań. Rzucasz się w miłość, angażujesz się w nią na całego. Zwłaszcza w okresie dojrzewania nie zastanawiasz się nad tym pięć razy, po prostu to robisz – beztrosko i beztrosko.
I jak Cat Stevens już wiedział, zupełnie naiwnie wpada w pułapkę: „Pierwsze cięcie jest najgłębsze”. Czy strata pierwszej miłości boli szczególnie mocno?
Rana jest z pewnością głębsza, gdy kończy się pierwsza wielka miłość. Dzieje się tak po części z powodu naszego psychologicznego układu odpornościowego. Nie nauczyliśmy się jeszcze, jak radzić sobie z rozstaniem. To coś, czego musimy się nauczyć. Jednak, o ile wiem, nie zostało to jeszcze zbadane.
Co się dzieje w przypadku późniejszych rozstań?
Późniejsze doświadczenia również mogą być kształtujące i znaczące, ale zawsze mają miejsce w kontekście wcześniejszego rozstania. Rozstanie – niezależnie od tego, czy zainicjowane przez nas, czy nie – wpływa na nas i zazwyczaj boli. Często nie wchodzimy w nowy związek tak beztrosko. Stajemy się bardziej ostrożni.
Czy nieudana pierwsza miłość może negatywnie wpłynąć na nasz styl przywiązania?
Nasze style przywiązania kształtują się w dzieciństwie. Często są one dość stabilne. Jednak najnowsze badania pokazują, że style przywiązania mogą się zmieniać pod wpływem doświadczeń w relacjach w wieku dorosłym. Osoby z lękowym stylem przywiązania, które obawiają się porzucenia, wydają się być szczególnie podatne na te zmiany.
Czy ludzie mają tendencję do wybierania tego samego typu osoby w kolejnych związkach, co w pierwszym związku?
To może się zdarzyć, ale nie musi. W badaniach mówimy o homogamii: szukamy partnera, który jest do nas podobny pod względem wykształcenia, wieku, atrakcyjności, pochodzenia etnicznego lub doświadczenia. Ale to nie odnosi się do osobowości. Te preferencje mogą również zależeć od własnych celów. W młodości mogłem czuć się bardziej pociągany przez osoby ekscytujące i żądne przygód. Jednak w późniejszych latach bardziej pociągający staje się typ, z którym wyobrażam sobie założenie rodziny.
Jacy ludzie wiążą się ciągle z tym samym typem osoby, która ich krzywdzi?
Niestety, osoby z niską samooceną często wybierają partnerów, którzy potwierdzają tę niską samoocenę i często nie są dla nich dobrzy. W tym przypadku pragnienie samoweryfikacji jest silniejsze niż pragnienie rozwoju osobistego.
Wiele osób postrzega osobę, z którą ich obecny partner przeżył pierwszą miłość, jako zagrożenie. Dlaczego?
Zazdrość jest powszechna, czego często doświadczałam podczas sesji jako terapeutka par. Wiele osób boi się pierwszej miłości swojego partnera; boją się tej starej magii. Jednak większość ludzi tak naprawdę nie chce wracać do swojej pierwszej miłości. Zatem obawy są zazwyczaj bezpodstawne; w końcu jesteśmy teraz innymi ludźmi. Ale łączy nas z tą osobą szczególne doświadczenie z tamtych czasów. W naszych wspomnieniach życie było tak beztroskie, że wszystko wydawało się możliwe.
Czy piękne wspomnienie pierwszej miłości to tylko nostalgia?
Pierwsza miłość może być jak ekran projekcyjny, jasne. Łatwo ją idealizować. Niektórzy tęsknią za młodością, za beztroską. Ale uczucia zdecydowanie były obecne.
W mediach społecznościowych krąży „teoria pierwszej miłości”. Według niej, szczególnie mężczyźni nie mogą się pogodzić ze swoją pierwszą miłością. Czy jest w tym ziarno prawdy?
Empirycznie rzecz biorąc, to przede wszystkim kobiety inicjują rozstania. Można zatem teoretycznie wnioskować, że mężczyźni częściej zostają porzuceni w związku z pierwszą wielką miłością. Jednak zjawisko to nie zostało zbadane w odniesieniu do pierwszej miłości.
Jaki wpływ ma pierwsza miłość na nasz późniejszy styl związku?
Pierwsza miłość jest jak pudełko wspomnień, do którego każdy ma dostęp. Jednocześnie jest to szablon, według którego oceniane są przyszłe relacje, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Zatem pierwsza miłość nie determinuje wszystkiego, ale stanowi punkt odniesienia.
W jaki sposób?
W naszej pierwszej miłości odkrywamy siebie w związku. Później wiemy, jakie są nasze preferencje – i jak chcemy prowadzić związek. To wymaga wielu negocjacji.
I wtedy zaczynają się kłótnie. Co jest ważne, żeby związek przetrwał?
Konflikty w pierwszych związkach często są rozwiązywane dysfunkcyjnie. Nadal musimy nauczyć się komunikować, ale badania pokazują, że jest to niezbędne dla zdrowego związku. Komunikacja to nie tylko rozmowa, ale umiejętność wyrażania potrzeb i obaw. To klucz do udanego związku.
Udowodnili, że rozstania są zazwyczaj przewidywalne z kilkuletnim wyprzedzeniem. Najwyraźniej istnieje punkt, z którego nie ma powrotu.
Nasze badanie wykazało, że przeciętnie ludzie odczuwają jakościową zmianę w zadowoleniu ze związku na rok do dwóch lat przed rozstaniem. Później separacji trudniej zapobiec. Staramy się lepiej zrozumieć, które pary osiągają ten krytyczny punkt zwrotny. Z jednej strony mogą to być pary, które są tak głęboko skonfliktowane, że nie są już w stanie samodzielnie go rozwiązać. Kłótnie i ból obciążają związek. Z drugiej strony, mogą to być pary, które całkowicie się od siebie oddaliły. W takich przypadkach intensywność emocjonalna związku stopniowo spada.
Czy wiesz, ile par pozostało przy swojej pierwszej miłości?
Nie, niestety nie. Ale widuję takie pary na terapii par. Szczególnym wyzwaniem w przypadku tych par jest to, że poznali się, gdy ich osobowości wciąż się rozwijały. Czasami, po dziesięciu latach, zdają sobie sprawę, że stali się innymi ludźmi. I zastanawiają się, jak nadal mogą się ze sobą łączyć. W najlepszym przypadku pomagają sobie nawzajem, kształtują się i rozwijają. W badaniach nazywamy to efektem Michała Anioła: nie stworzył postaci, lecz uwolnił ją z kamiennego bloku.
Artykuł z « NZZ am Sonntag »
nzz.ch



